Blog / Nowości

WSK reaktywacja

WSK reaktywacja

W ciągu trzech lat na polskie drogi ma powrócić legendarna WSK-a. Po długiej przerwie, ze świdnickiej fabryki ma wyjechać nowa transza motocykli, do których ciągle wzdychają entuzjaści motoryzacji. Michał Piotrowicz, koordynator projektu zdradza w rozmowie z Bankier.pl kilka szczegółów, dotyczących wskrzeszenia tej marki na polskim rynku.

W sumie na razie to tylko ciekawostka, wiadomo tylko że prawa do marki zostały uregulowane i że nad projektem pracują ludzie, którzy także uczestniczyli w produkcji z przed lat. Poza tym żadnych konkretów, tylko marketingowa paplanina :).

Cały artykuł znajdziecie pod linkiem:
http://www.bankier.pl/wiadomosc/Legendarna-WSK-powroci-na-drogi-w-ciagu-3-lat-Ma-byc-nadal-produkowana-w-Swidniku-7278354.html

Poniżej przedstawiamy film pokazujący reaktywację starej WSK-i w wykonaniu Michała Piotrowicza który uczestniczy w projekcie nowej WSK-i.

Jak myślicie uda się im wbić na ciasny rynek? Moim zdaniem istnieje szansa, ale chłopaki muszą zrobić coś lepszego od Rometa i Junaka.

Udostępnij ten post

Założyciel strony motocykle125.pl. Z wykształcenia technik mechanik pojazdów samochodowych. Z pasji programista prowadzący własną działalność.

REKLAMA

54 komentarze

  1. podstawowa różnica, jaka będzie między nową WSK, a motocyklami sprzedawanymi pod marką Junaka i Rometa, to taka, że WSK ma być PRODUKOWANA w POLSCE. Między chińskimi składakami a polskim produktem, zwłaszcza, gdy firma chce wejść na rynek, może być duża różnica. Mam nadzieję, że zmobilizuje to również starych graczy do wypuszczania do salonów i na polskie drogi lepiej montowanych motocykli, o dobrym serwisie nie wspominając!!!!

    Odpowiedz
    • @Woyciech.Temat wałkowany wiele razy. Nie da się w Polsce uruchomić wielkoseryjnej produkcji motocykla dla mas , bo polskie masy za mało kupują jednośladów. Fajnym pomysłem byłby motocykl w częściach do złożenia u siebie w garażu. Na początek wystarczyłaby polska rama . Silnik i reszta może być chińska.

      Odpowiedz
      • Jako człowiek starej daty pamiętam, czasy, gdy fabryki produkujące m.in. broń dla wojska, „nadwyżki mocy produkcyjnych” przeznaczony dla cywilnych mas. Stąd np. znane niegdyś w Polsce maszyny do szycia i maszyny do pisania firmy Łucznik, która robiła normalnym trybem karabiny, pistolety itd, Takim produktem były też motocykle WSK, robione przecież w zakładach lotniczych.
        Tak więc fabryki nie muszą stawiać, bo już jest. Obok śmigłowców WYPRODUKUJĄ po prostu coś co porusza się tylko na dwóch kółkach.
        pzdr

        Odpowiedz
        • Miałem okazję rozmawiać o wprowadzeniu do produkcji nowej OSY (to oczywiście WFM) i okazuje się że największym problemem nie jest fabryka, a to że nikt w Polsce nie produkuje silników motocyklowych.
          Romet z Junakiem razem wzięci sprzedają rocznie kilka tysięcy motocykli. Nich taka WSK sprzeda 1000szt, to będzie bardzo dużo. Komu opłaci się produkcja form na taką ilość silników? Przypuszczam, że w grę będzie wchodziło użycie silnika innego producenta. A wtedy to już nie będzie czysto Polski produkt.
          Z punktu widzenia rynku najlepszym rozwiązaniem byłoby użycie silnika chińskiego 125/150/175 tyle że wtedy motocykl mógłby być wdrożony do produkcji już po roku. Wyprodukować ramę, wiązkę elektryczną bak i siedzenie można na poczekaniu, dłużej będzie trwała homologacja. Choć jak udowodnili studenci z Wrocławia (LEM Napoli), w rok się da zaprojektować i wykonać. A za trzy lata to rynek będzie zapchany…

          Odpowiedz
  2. Ja byłbym dobrej myśli . Ale fakt że pośpiech byłby wskazany choć jeżeli uda się stworzyć naprawdę coś solidnego i jeszcze dobrze wyglądającego o niezłych parametrach to jestem pewien że polska nie byłaby jedynym rynkiem zbytu.

    Odpowiedz
  3. 1. Najważniejsze to oprzeć konstrukcje na znanej mechanice, bez silenia się na nowy wspaniały silnik, hamulce, zawieszenie, a skupić się na ramie i design-ie.
    2. Podobna inicjatywa była jakiś czas temu w Warszawie w dzielnicy Wawer pasjonaci budowali nowe WFM-ki w oparciu o mechanikę Mińska. Zbyt mieli śladowy, głównie wśród pasjonatów.

    Odpowiedz
    • Inicjatywa była, ale widziałeś te brzydale z silnikiem Mińska?

      Odpowiedz
  4. Znalezione w internetach
    https://www.youtube.com/watch?v=iatB_N7oXis
    Nasuwa się komentarz-nie matura lecz chęć szczera ……..

    Odpowiedz
  5. Kolejny pryma aprylis razy słyszelismy o reaktywacji jakies polskiej marki motoryzacyjnej i nic z tego nie wyszło !!!

    Odpowiedz
  6. Ta inicjatywa wypalił by gdyby ten motocykl był lepszy od chinczyków ale mial porównywalną cene i nie tylko sprzedaż ograniczala sie do polskiego rynku

    Odpowiedz
  7. Panowie osobiście byłem w pzl swidnik (roztocze) i jest to ściema,co prawda był taki plan ale został odsunięty,ponieważ oni teraz do 2021 roku mają gruby kontrakt na części do śmigłowców.

    Odpowiedz
  8. Czy ktoś może ma informację czy w reaktywacji WSK coś ruszyło z miejsca, bo w internecie cisza.
    pozdrawiam

    Odpowiedz
  9. Nie wiem, czy dokumentacji na silniki nie w WFM Nowa-Dęba, to Oni te silniki produkowali.

    Odpowiedz
  10. Dokumentacja na silniki i pojazdy kiedyś produkowane w Polsce , chociażby kompletna, jest całkowicie nieprzydatna. Obecnie zupełnie inne są wymogi, jakie muszą spełniać pojazdy i ich części składowe.

    Odpowiedz
    • Z oryginału kwalifikuje się tylko rama i „karoseria”, całą mechanikę np. z Benyco

      Odpowiedz
  11. Nowe wcielenie WSK z polskiej fabryki to mi się marzy, ale sądząc po „pustce informacyjnej” chyba nie będzie mi to dane.

    Odpowiedz
  12. Jak się okazuje, temat dalej żyje swoim życiem. Ostatnio znowu pojawił się news filmowy, nawet ktoś z władz miasta się wypowiada:

    https://www.facebook.com/lublin.tvp/videos/1297355163684164/

    Ręce opadają… Ciekawe, czy ktokolwiek z pomysłodawców tej reaktywacji przeprowadził analizę rynku i opłacalności takiego projektu, łącznie z budżetowaniem kosztów produkcji i homologacji nowego motocykla w Polsce (a nawet motocykli – bo z wypowiedzi wynika, że to ma być gama od 125 do 1000 cm3).

    Litości, przecież Almot (i Arkus&Romet zapewne też) robili takie analizy również i nie bez powodu odpuszczono póki co temat krajowej produkcji. Nawet z wielomilionową dotacją z Unii czy budżetu państwa takie przedsięwzięcie jest ryzykowne ze względu na szczupłe grono odbiorców.

    Jeżeli zatem nowe WSK nie miałaby być kolejny chińskim wynalazkiem z polskim logiem, a cena miałaby być opłacalna i strawna dla odbiorcy, to chyba istniejący jeszcze producenci motocykli z Europy Środkowej (Polska, Czechy, Węgry, Bułgaria), a może i Wschodniej (Ukraina) oraz byłego NRD (MZ) musieliby połączyć siły w międzynarodowej kooperacji. Opracować, wytworzyć i sprzedawać w swoich krajach te same modele tyle że pod różnymi znaczkami (np. WSK, Jawa, MZ). Może wtedy udałoby się stworzyć coś sensownego i dotrzeć do większej ilości odbiorców, zachowując cenę na rozsądnym pułapie. Ale w praktyce realizacja czegoś takiego jest mało prawdopodobna, choćby biorąc pod uwagę kwestie finansowo-kapitałowe oraz różnorodność koncepcji.

    O ile dobrze kojarzę, to Romet Division 250 miał być od podstaw zaprojektowany w Polsce przez Arkus&Romet, a wykonany w Chinach. Realizacja WSK w takiej formie, ale opartą w dużej części na chińskich podzespołach (np. silnik Euro4, rama) miałaby już zapewne większe szanse powodzenia niż to mydlenie oczu o 100% polskiej produkcji, która się nie sprzeda.

    Co się stało z szumną reaktywacją Sokoła? Idea była taka, żeby realizować go na zamówienie, jako pojazd typu SAM, w niewielkiej liczbie sztuk rocznie i za wysoką cenę (dla pasjonatów). Ale wprowadzona jakiś czas temu przepisy znacząco utrudniły rejestrację SAM-ów. I cała koncepcja się zawaliła. W rezultacie na stronie Prywatne Zakłady Inżynieryjne Sokół Motocykle S.A. (PZInż) i ich profilu FB nie ma od dawna żadnych newsów. Nawet jeśli wytworzą ten wymarzony silnik wspólne z Wojskowymi Zakładami Motoryzacyjnymi z Poznania, to przy produkcji seryjnej nie spełni on normy Euro4. Pozostaje więc im albo czekać na złagodzenie przepisów dotyczących SAM, albo porzucić projekt, albo iść w seryjną produkcję Euro4 i jeszcze bardziej podrożyć i tak już wysoką, jednostkową cenę takiego nowego Sokoła.

    Odpowiedz
    • Litrowa WSK do seryjnej sprzedazy? Buhahahahahaaaa… Tych gosci chyba w obloki porwalo! Fakt, ekipa nowego Sokola skompromitowala sie wystarczajaco wiec lepiej niech ci drudzy nie wyciagaja z trumny Wiejskiego Sprzetu Kaskaderskiego, bo bedzie to samo albo jeszcze gorzej.

      Odpowiedz
    • Skoro BMW do GS kupuje silnik w Azji, to co za problem zrobić podobnie.
      MZ nie istnieje, marka została wykupiona, a linia starych dwusuwów sprzedana do Turcji.
      Nową WSK może kupi ze 100 napaleńcow, ale to uważam optymistyczna perspektywa 😉

      Odpowiedz
  13. Panowie, więcej optymizmu i wiary w polskie możliwości.
    A nie płacz , że produkcja nie opłacalna, duże koszty, homologacja, przepisy itp duperele. Dla chcącego nic trudnego.
    Jeżeli jest grupa inwestycyjna + poparcie dla projektu ze strony włodarzy z Warszawy (a zapewne jest), to powinno się to udać.

    Ja powiem tak, jeżeli dojdzie do produkcji nowej WSK i produkcja będzie odbywała się w Polsce na bazie polskich podzespołów to o zbyt bym się nie martwił.
    Rynek 125 tek jest bardzo chłonny, i w zasadzie z roku na rok przybywa kierowców kat. B uprawnionych do kierowania nimi.
    W każdym razie jak tylko wejdzie do sprzedaży nowa WSK – prawie jest to pewne, że ją kupię.

    Odpowiedz
    • Serio, kupisz? Nawet jeśli będzie kosztowała np. 20 – 30 tys zł, a parametrami nie będzie górowała nad innymi (tzn. nie polskimi) za 6 tysięcy? No i jeszcze należałoby znaleźć / zagwarantować pewny zbyt na kilkadziesiąt tysięcy sztuk / co rok za podobnie absurdalnie wysoką cenę, by można było zacząć myśleć o uruchomieniu produkcji w Polsce .

      Odpowiedz
      • Langer wiadomo, że z wysokość ceny jest bardzo trudna do oszacowania. Natomiast podawany przez ciebie zakres 20-30 tyś zł wydaje mi się, że jest mocno przesadzony.
        Spójrzmy na markową konkurencję :
        Yamaha YS 125 ( nówka salonowa z 2017r) – cena od 12 500zł
        Honda CBR 125R ( nówka wyprzedażowa z 2016r.) 13-14 tyś zł.
        Romet i Junak ( a także inni importerzy) swoje motocykle premium wyceniają na kwotę 6 – 8 tyś zł.
        Zatem cenę nowej WSK szacowałbym na okolice 10 tyś zł.

        Odpowiedz
        • Yamaha YS, odpowiednik Hondy CB125F nowy 12tys. oba made in china
          CBR125 made in india
          w obu przypadkach koszty robocizny są sporo niższe niż w Polsce. Yama YZF125 podobnie do Aprilli RS są produkowane w EU i cenowo już są w okolicach 20tys.
          Cena nowej WSK jest zależna od tego, czy potencjalny producent chce robić wszystko sam, czy jednak kupi gdzieś ramę i silnik.

          Odpowiedz
  14. Podajesz ceny pojazdów marek i producentów, którzy są na rynku od wielu dziesiątek lat. Co roku produkują (w Chinach, dla obniżenia kosztów) i sprzedają miliony motocykli, za wcale niemałe pieniądze (Yamaha, Honda) . Zarobili już górę pieniądza.
    Romet i Junak sprzedają produkcję też z chińskich fabryk, ale za niższe ceny, niż kasują marki premium. A koszty produkcji na Wschodzie ponoszą podobne.
    WSK , chociaż dobrze życzę każdej rozsądnej propozycji, nie ma szans konkurować na jakimkolwiek odcinku motocyklizmu z dalekowschodnią produkcją, a i rynek zbytu u nas żaden.

    Odpowiedz
  15. Langer, zdaję sobie sprawę, iż większa podaż towaru na rynek przeważnie skutkuje obniżoną ceną jednostkową.
    Ale mi osobiście lepiej smakują wędliny, warzywa, jajka z mojego lokalnego wiejskiego sklepiku niż z hipermarketu.
    Aczkolwiek do motocykli produkowanych w Chinach nie mam jakiś uprzedzeń ( sam miałem Keeway a , a obecnie mam Sym a ), lecz jeżeli na kupno nowego motocykla mam poświęcić kilka wypłat, to chciałbym mieć wybór obejmujący również polski produkt, a dawny sentyment do WSK tym bardziej pobudza „patryjotyzm konsumencki”.
    W każdym razie poczekamy zobaczymy.
    Podobno w sierpniu na zlocie starych WSK mają przedstawić motocykl koncepcyjny/prototyp.

    Odpowiedz
    • Kilka miesięcy wstecz robiłem tu wyliczenia kosztów uruchomienia w Polsce produkcji motocykla. Nijak się to nie bilansowało. Dlatego potentaci naszego rynku, jak Almot, zarzucili plany, bo inwestycje NIGDY by się nie zwróciły, nie mówiąc nawet o jakimkolwiek zysku. I nawet największy patriotyzm nic tu nie da, bo setek tysięcy motocykli na rok nie ma szans w Polsce , nawet w niziutkich cenach ,,chińskich”sprzedać.

      Odpowiedz
      • Niestety, jest to smutna prawda. Może z dotacją NCBR by miało to większy sens, ale też to wielka niewiadoma. Przeprowadzić prace B+R i zbudować prototyp to jedno, a skomercjalizować go to drugie. Każdy oddzielny model wymaga zresztą kolejnych badań homologacyjnych, które kosztują.
        Pewnie, że gdyby wybierać, w co lepiej utopić unijną kasę – w nierentowne przedsięwzięcie motoryzacyjne czy np. miernej jakości kursy i szkolenia nabijające kieszenie firm szkoleniowych, finansowane z „Kapitału Nieludzkiego” czy jego następcy POWER (to są miliony czy wręcz miliardy złotych) – wybrałbym projekt WSK.
        Inna rzecz: ja nie rozumiem do końca uporu ze 100% polskim motocyklem. Czy to muszą być skrajności w stylu: 100% chiński albo 100% polski – a może jeśli już chcą robić to WSK, to niech chociaż spróbują pójść drogą środka, np. zastosowanie sprawdzonych konstrukcji silników chińskich.
        Ba, nawet czeska Jawa się poddała i za bazę do zbudowania następcy popularnego modelu 350 TS przyjęła… Shineraya klasyka. No i mamy teraz – w Polsce Romet Classic 400 a w Czechach – Jawa 350.

        Odpowiedz
        • Tyle tylko że Jawa (i BSA) są własnością indyjskiego koncernu mahindra and mahindra. Ale też optowałbym za chińskim silnikiem, całą resztę da się zrobić w Polsce.

          Odpowiedz
  16. Gdyby np. zrobili coś takiego http://www.historia.swidnik.net/fotografia-93
    lub http://www.historia.swidnik.net/fotografia-2332 to uważam że nie byłoby wstydu.
    Te propozycje to były gotowe projekty niekiedy w fazie testów , ale ZSRR blokowało wszystko.
    Oczywiście byłby problem z Euro 4 – dziś , ale np. ten http://www.historia.swidnik.net/fotografia-100 prawie jak Triumph Scrambler za 46000zł . Dokumentacja jest ,ale cała reszta przede wszystkim ekonomia działa na niekorzyść reaktywacji.

    Odpowiedz
    • WSK Sokół to 175. Projekty nie przechodziły nie z uwagi na ZSRR, tylko brak kasy i ukierunkowanie władz kraju na bardziej potrzebny przemysł, np. węgiel. Bierz pod uwagę, że w czasach PRL władza uważała, że naród powinien się cieszyć, z tego co jest. Konkurencja zza zachodniej strony kurtyny, to były firmy prywatne, dla których zmiana modelu była kwestią przetrwania na rynku.

      Odpowiedz
  17. To co mi się podoba w tym całym zamęcie wokół reaktywacji polskich motocykli, że w nowych redaktorzy czepiają się małego silnika i dużych prześwitów między ramą a silnikiem. W Sokole 125, WSK, WFM czy Romecie Ogar 200, nikt nie waży się zarzucić zbyt dużych dziur między ramą a małym silnikiem.

    Odpowiedz
    • To niestety było jasne od samego początku. Jako zapalony motocyklista zawodowo pracujący w tworzywach sztucznych, namówiłem mojego szefa na wejście w rynek motocyklowy. Dostałem wolną rękę. Próbowałem współpracy przy reaktywacji Osy, kontaktowałem się w sprawie WSK, i braliśmy udział przy próbie produkcji skutera elektrycznego.
      „WSK” nie odpowiadała na próby kontaktu. Dzwoniłem pisałem…”odezwiemy się …”
      WFM to byli marzyciele bez pieniędzy, zamiast rozpocząć produkcję od 125tki opartej na homologowanym silniku (Senke, Yamaha czy jakimkolwiek innym) to marzył się silnik Suzuki Burgman 400 w ramie ostatniej prototypowej Osy. Całkowicie oderwane od rzeczywistości. Chcieli od razu wyprodukować coś co powali wszystkich na kolana…Z naszej strony zaproponowaliśmy 10 kompletów zabudowy skutera, wraz z produkcją form. W zamian za wyłączność produkcji przez kilka lat.
      Skuter elektryczny natomiast powstawał, powstawał, powstawał i umarło…a ładny był i prace były zaawansowane.

      Odpowiedz
      • Jedyna logiczna drogą poszedł Almot i jego główny konkurent, tj. kupujesz prawa do marki i realizujesz swój pomysł. Prawa do marki WFM ma były pracownik firmy, gość któremu nie można zarzucić braku wiedzy, ale niestety skażony polskimi snami o potędze. W latach 90-tych próbował reaktywacji WFM-ki w oparciu o produkty z Minska, ale zakończyło się to klapą, pojazd już wtedy był archaiczny i zbytu na niego nie było.
        WSK Świdnik, tak jak większość firm zahaczających o PGZ jest oderwane od rzeczywistości. Tak długo jak mają
        zamówienia z wojska są ósmym cudem świata, jak zamówień braknie, to wracają na tapetę sny o potężnej polskiej marce motocykli.

        Odpowiedz
        • @jas13,
          niby tak, ale z drugiej strony Almot i Romet działają trochę po najmniejszej linii oporu – w sumie to „kopiuj i wklej”, nic oryginalnego. Czesi byli jednak trochę bardziej ambitni, bo biorąc za bazę chińskiego Shineraya 400 (nasz Romet Classic) przed nadaniem firmowej etykiety Jawa 350 Special (2018) przynajmniej trochę chiński projekt przerobili (bak, błotniki itp.), upodabniając go nieznacznie do Jawy z lat 80./90. Z kolei hinduska Jawa 300 CL (2020) jest bardzo podobna do starej Jawy 250 typ 353 49 z lat 50. i 60.

          Odpowiedz
      • Ciekawą drogę obrała czeska Jawa, która z jednej strony sprzedaje nowe ale opakowane w swoją charakterystyczną stylistykę produkty chińskie czy indyjskie, a z drugiej strony profesjonalnie pomaga w odnowieniu i rejestracji swoich starych, rodzimych produktów.

        Odpowiedz
  18. Jawa bez problemu znalazła kupca na swoją markę – od lat była obecna na rynku indyjskim. I nadal jest postrzegana jako premium. Dla naszych marek byłoby znacznie trudniej znaleźć kupca, gdyż poza Polską niemal żadna z nich nie była znana. Nieźle w Indiach sprzedawała się ichniejszej produkcji SHL-ka, ale jako Rajdoot, więc nic to nam nie daje.

    Odpowiedz
    • Chodziło mi raczej o wsparcie miłośników i hobbystów.
      Zaczął bym od wznowienia produkcji zbiorników paliwa (tych charakterystycznych z katedrą), boczków w dwóch wersjach (gil i kos), kompletnych kanap (z zadartym tyłem) oraz błotników
      I teraz dwie równoległe drogi:
      1. Renowacja w oparciu o oryginalną ramę i silnik.
      2. Montaż współczesnych pojazdów na bazie pojazdu chińskiego (rama, silnik, zawieszenie) z wsk-owym bakiem, kanapą i boczkami.

      IMO: Taka reaktywacja miała by sens i pożytek.

      Odpowiedz
  19. Jawa to tylko nazwa . Obecnie jest własnością hindusów i nie ma nic wspólnego z Czechami .
    Więc po co mamy naszą markę sprzedawać obcym ? Myśląc i o produkcji polskiego motocykla? Bez sensu ?

    Odpowiedz
    • Cóż, takie czasy… Można nie mieć nic i żyć tylko ideałami, które nigdy nie zostaną zrealizowane. Można też zrobić coś praktycznego i racjonalnego, co będzie zarówno nawiązaniem do dawnej produkcji, jak i będzie na swój sposób oryginalnie, a nie zwykłą kopią. Jawa poszła tą właśnie drogą. A że wytwarza się ją w Indiach? BMW czy KTM też tam produkują niektóre modele. Mimo wszystko lepiej tak niż wcale. WSK, jeśli miałaby jednak być reaktywowana, prawdopodobnie będzie musiała zmienić plany. Ideał 100% polskiego motocykla, jak marzyło się pp. Synakiewiczowi i Piotrowiczowi, pozostanie w sferze marzeń, niestety…

      Odpowiedz
  20. Jak zawsze – w naszym kraju nic się nie opłaca.

    Odpowiedz
    • Kupisz WSK-ę za jakieś 100 tysięcy? Raczej nie. Więc nie ma szans na rozpoczęcie w kraju produkcji motocykla, który może liczyć na zbyt ( w tej cenie) 5 sztuk w ciągu 10 lat a wymagał będzie wyłożenia milionów dolców na zaprojektowanie, homologowanie, przetestowanie projektu pojazdu i zbudowanie fabryki do jego produkcji.

      Odpowiedz
  21. Dobże zaczynają a nigdy nie kończą.

    Odpowiedz
  22. WSK przestała produkować w 1985 roku. Zapotrzebowanie miały pokrywac importowane MZ i JAWA. MZ upadł z początkiem lat 90-tych. JAWA trzymała się trochę dłużej ale obecnie oferuje tylko chińczyki ze swoim logiem (czyli tak jak Junak czy Romet). Tak to jest niestety, że w zglobalizowanym świecie produkcja jest nieopłacalna…
    BTW: Romet z końcem lat 80-tych oferował na polskim rynku motocykl Romet Mińsk. Był składany z części dostarczonych z Białorusi. I jedynie w krajach z innym system gospodarczym produkcja lokalna jeszcze może istnieć. Chociaż jak się okazuje nawet na Białorusi już nie produkują motocykli: https://www.youtube.com/watch?v=kvsjNxBTzEA

    Odpowiedz
    • Zapomniałeś o reaktywacji MZ- MuZ, też upadł z hukiem. Jawa oferująca chińczyki nie jest czeska, czeska jest tylko produkcja żużluwek. Na Białorusi masz markę M1nsk nie myl z Minsk, bo do tej marki prawa ma Państwo białoruskie.

      Odpowiedz
      • No tak – Jawa sprzedała się Hindusom kilka lat temu… Wcześniej była importerem chińskich motocykli. MuZ to kolejny przykład – a baza do reaktywacji była zdecydowanie lepsza.
        Tak czy inaczej pełna reaktywacja produkcji WSK to kompletnie irracjonalne a nawet nierealne przedsięwzięcie. Natomiast jako mała firma wspierająca hobbbystów – co już pisałem – miała by sens. Części blacharskich najbardziej brakuje – czy to do renowacji czy budowy współczesnych replik…

        Odpowiedz
  23. @bsw nie podniecaj się tak. To jeszcze nie wszystko.

    Odpowiedz

Zostaw komentarz

Twój adres email nie będzie publikowany

Możesz używać tagów HTML i następujących atrybutów: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>