Blog / Motovlog

Z cyklu: Co po 125tce? Zontes 310 X.

Z cyklu: Co po 125tce? Zontes 310 X.

Kolejna przetestowana 300 setka, ciekawa opcja na tanie dojazdy do pracy, ale również na dalekie trasy. Zapraszam

Udostępnij ten post

Beniamin to specjalista od "chińczyków". Członek Klubu Chińskich Motocykli. Związany z produkcją dla motoryzacji od 2007 r. Na co dzień pracuje jako kierownik zakładu produkcyjnego. Z wykształcenia technik elektronik systemów komputerowych, inżynier elektrotechniki, magister automatyki i metrologi.

REKLAMA

62 komentarze

  1. Beniamin jeździłeś tym Zontesem i Vogem przydałoby się parę słów porównania tych dwóch marek. Pozdrawiam

    Odpowiedz
  2. Dobry dla małego gościa, mniejszego niż Ty Benek. Wygląd fajny, ale bardzo plastikowy, zwłaszcza z bliska. O mocy to już nie dyskutuje, pod pewnymi kątami ten motor nawet ujdzie, ale jego gabaryt i prezentacja z boku to żenua. Opony żenua, to jest motor dla małego chińczyka, jak wszystkie Zontesy i inne Vogy. No może prócz DS500. Mnie to dziwi że tymi resorakami się tylu zachwyca, a no tak w tych sponsorowanych filmach mówią jakie to duże i jakie to się nie psujące cacka są 😀 nic nie palą,ba nawet paliwo w nich się magicznie pojawia :.D

    Odpowiedz
    • Zresztą dlaczego Benek jak jest temat co po 125, to jest to zawsze chińskie, nie ma innych motorów? Masz umowę z Republiką podpisana? Dawaj cos normalnego, jakąś Suzi lub Hondę.

      Odpowiedz
      • W segmencie 300 wśród nowych z Japonii jest tylko MT03/R3, ewentualnie KTM 200 i 390, ewentualnie BMW 310, Honda na europejski rynek startuje od serii 500, Suzuki od 650. Rynek motocykli używanych to na oddzielny artykuł, można trafić perełkę, a można trafić gruza. Bardzo często sprzedający oszukują w opisach, robią niedokładne zdjęcia, nie podają VIN, etc. Często igła z ogłoszenia po sprawdzeniu VIN-u, miała za granicą szkodę całkowitą.

        Odpowiedz
    • Kiedyś był poważny test dwóch modeli zentesa . Nie pamiętam , należało by poszukać. Coś w stylu lub nawet motobanda takie coś zaserwowała. Niby test po przejechaniu już sporej liczby kilometrów. Zachwytom nie było końca, a po tylu kilometrach bezawaryjność też na pewno ok .
      Cały test był nagrany na kawałku zamkniętej lub jeszcze nie oddanej do użytku drogi. Jeździli tam i z powrotem. A jeden z testowanych motocykli był bez tablicy rejestracyjnej .

      Odpowiedz
  3. Myślę, że w temacie „Co po 125” warto się sięgnąć do segmentu 500-650.
    Z nowych motocykli w tym segmencie największy wybór oferuje Honda (CB 500 F, CB 500X, CB 500 R, CBR 650R), a klasyki to Yamaha z modelem MT-07 (także Tracer 7) oraz Suzuki SV 650. Cenowo te maszyny są o ok. 10 tys. droższe od ZONETESÓW i innych trzysetek, ale jest to już inna półka, a takie moto może służyć przez wiele lat.
    Sam po Pulsarze (Bajaj) przesiadłem się na Suzuki SV 650. Po około tysiącu kilometrów zgrałem się z maszyną i nie czułem, abym potrzebował etapu pośredniego o pojemności 250-500. Od końca sierpnia ubiegłego roku zrobiłem 6500 km bez żadnych przygód i planuję dłuższy związek z Suzi 😉 Spalanie zamyka się średnio 4,5 l/100 km, co jest do zniesienia.
    Chętnie jednak wracam do Pulsara w mieście lub na polnych drogach, gdzie ta 125-tka naprawdę dobrze daje radę i daje także wiele frajdy z jazdy!

    Odpowiedz
    • Suzi znane z oszczędności. Mi kierownik na dl650 kręci 3.7 l/100km i to w dwie osoby, ale jak już porządnie odkręca to nawet mu 5 pokaże. No pewnie że lepiej dopłacić do Japoni, wiadomo co się kupuje, ale chińskie jakieś też nie są tylko teraz za drogie.

      Odpowiedz
  4. Tak jak czułem gdy zobaczyłem pierwsze zontesy , elektryka w nich to jedna wielka porażka. Na zachodzie importer wymienia akumulatory na żelowe, i tak nie pomaga, potrafi się rozładować sam z siebie nawet tuż po jeździe, lub po jednym dniu postoju. Zalecenia Zontesa na tą chwilę to usunąć zewnętrzne porty ładowania baterii (wtf??) , problemy z elektronicznym dostępem do wlewu paliwa czy otwieraniem kanapy. Fajna maszyna ale jak zwykle , użytkownicy są królikami doświadczalnymi. A szkoda, bo te czasy gdzie chiński szajs był testowany na klientach kupujących najtańsze maszyny na rynku to powinnismy mieć za sobą, no i Zontes to nie jest najtańszy szajs.
    Na grupach jeden wielki szum medialny, jakie to wspaniałe maszyny, a prawda okazuje się zgoła inna. Rekordziście trzymali 7 tygodni motocykl na przeglądzie i nie znaleźli rozwiązania padającej baterii xD

    Ale nie tylko zontes ma problemy, na YT można zobaczyć jak nędznie wykonany jest Royal Enfield, pękające ramy w Himalayanie, krytyczne usterki silnika…wiem że ciągle usprawniają swoje maszyny, ale niesmak pozostał..

    CfMoto , wycieki oleju, jeden gość na reddicie napisał że w dzień odbioru maszyny od dealera wyskoczył mu check engine, nikt nie umie zdiagnozować problemu, dealer ściągnął nawet komputer z chin i gucio, nie ma rozwiązania.

    Junak SR400 aka San Gabriel RE3 w USA, problem z tylnym zawieszeniem, ponoć ma strasznie małe DMC, problem z czujnikiem temperatury powoduje że wiatraki na chłodnicy chodzą ciągle z pełną mocą i już kilku userów skarżyło się na spalone. Ponoć nie da się wymienić samych wiatraków tylko cały set z chłodnicą jakieś absurdalne kwoty. Prócz tego kilku userom odpadły tylne sety mocujące tablice, i to nie że się ukręciły czy coś, tylko popękały i odłamały się. No żenada do kwadratu.

    Na razie nie słyszę nigdzie narzekania na Voge, może poza problemami z dostępnością, Benelli które wali w ciula z dostępnością nowej TRK i ogołoceniem z wyposażenia które było w zapowiedziach importera jak grzana kanapa czy zintegrowana kamerka.

    Ja wiem jakie są realia , cały zachodni świat jest dla chin promilem ich sprzedaży, w samych tylko Indiach prawie 20 milionów jednośladów rocznie, dlatego nikt nie usłyszy naszego jazgotu, cieszmy się że w ogóle coś się pojawia u nas nowego.

    Odpowiedz
    • No ktoś dobrze prawi wkoncu. My to nie target dla Chińczyków, Europa to żaden rynek zbytu, dlatego nie ma się co przejmować, chińskie ma być tanie (nie u nas) szybko robione. Ale marketing panie mamy w cebulandii pierwsza klasa.

      Odpowiedz
    • Czytałeś to?
      https://www.femamotorcycling.eu/consumer-information/rapid-alert-system-recalls/

      Wien czemu tak się dzieje. Z roku na rok wrastają wymogi jakościowe w automotive (pracuję zawodowo w tym dziale przemysłu). Ale z roku na rok duże koncernu szukają najtańszych części i największych zysków.
      Firmy które chcą spełniać standardy VDA prowadzą zapisy z kontroli, tworzą niezliczone analizy FMEA, zamiast zwiększać jakość i kontrolować rzeczywistą jakość produktu. Liczą się zapisy z kontroli, systemy, procesy a nie rzeczywista kontrola…

      Odpowiedz
    • Podsumowując, kupujesz chińczyka i z dużą dozą prawdopodobieństwa masz:
      – check engine (pomaga ponoć aktualizacja oprogramowania)
      – akumulator do wymiany (to już chyba norma)
      – cieknące lagi (to już chyba norma)
      – lakier ci zejdzie
      – opony będą Ci się śnić po nocach
      – problemy z silnikiem, niestabilne obroty, problem z odpalaniem
      To bym wpisał w typowe cechy nowego sprzętu z salonu. Oczywiście jak jakimś cudem serwis jest rzetelny to może coś z tym zrobić, ale znalezienie takiego sprzedawcy który Ci po zakupie pomoże (ja je znam). Jeszcze raz, ty masz to kupić (zachwycić się designem, zapewnienia youtuberów oraz sprzedawcy) a potem się martwić. Jeśli nawet coś wyskoczy w nowym Japan to idziesz do serwisu i to robią. Chińczyk to ruletka, albo trafisz albo nie trafisz (zwłaszcza jeśli masz nowy brand na rynku o którym nie wiadomo nic) nie trafisz – straciłeś pieniądze, trafisz – pojeździsz parę lat co niegdzie coś wymieniając. PRC more risk, more fun. Japan no risk, more bordom.

      Odpowiedz
      • Jeszcze raz podrzucę linka do FEMA: https://www.femamotorcycling.eu/consumer-information/rapid-alert-system-recalls/
        Kupująć BMW S1000R możesz narazić się na uszkodzenia ciała z powodu wadliwie działających hamulców.
        Kupując Ducati Diavel (za 120tyś PLN) mogą ci cię urwać podnóżki
        W hondzie CBF300NA może wyciec Ci olej i dostać się na tylne koło…

        Takich akcji odnotowano tylko w tym roku 21…
        Oczywiście ASO chińskich motocykli bywa słabe, ale bywa też i dobre.
        Błędem jest również wpisywanie wszystkich usterek chińskich motocykli i twierdzenie, że wszystkie egzemplarze tak mają i to jeszcze z dowolnej fabryki.
        Od lat powtarzam, że fabryk motocykli w chinach jest 200, i każda z nich oferuje inną jakość. Dodatkowo konieczność dopasowywania się do coraz nowych norm spalin w coraz krótszym czasie nie pozawala na dopracowanie konstrkucji. I mają to wszyscy producenci. Do tego dochodzą coraz wyższe wymagania ISO TS, czy VDA. To jest temat na osobny artykuł który już się pisze, ale pojawi się na innym portalu.

        Odpowiedz
        • No zgadza się. Wiadomo że niektóre modele mają jakieś wady. BMW strzeliło sobie w kolano… przenosząc produkcję silnikow do niektórych modeli do Chin 😉 ot taka ciekawostka, ile się to słyszy o GS650 jaki to szrot teraz jest. Zresztą BMW to już się skończyło kilka lat temu, teraz niemiecka motoryzacja to jedno wielkie nieporozumienie, niespomne jakie wadliwe jest VW (przenoszenie produkcji do Chin). Chcieli tanio to mają tanio. Jak dla mnie Korea (auta) i Japan (auta i motory) niepowtarzalny Top 1. Reszta to firmy marketingowe, które obiecują a nie oferują. Wiem że fabryk jest dużo w Chinach i oferują różna jakość tylko nie znajduję obecnie na rynku nic wartego uwagi, teraz w stronę Voge patrzę i w stonę Benelli bo niektóre salony Kawasaki zaczęły oferować Benelli więc może serwis jakiś będzie istniał dla nich. Trzeba czasu dalej na poznanie co to jest wszystko warte.

          Odpowiedz
        • Beniamin to wszystko o czym piszesz tak samo może się zdarzyć w chinolu. Tylko że w chinolach nikt poważnie nie prowadzi dokumentacja , badań i statystyk.
          Dlatego dokładnie to samo lub więcej może się zdarzyć w chińskim Moto , z tą różnicą że nikt Ciebie o tym nie poinformuje i nikt nie przeprowadzi akcji serwisowej, nikt nie zaprosi Ciebie do serwisu i nie dostaniesz przeprosić listownie jak w markach japońskich .

          Odpowiedz
      • Mam obecnie 9 motocykl, z czego tylko dwa nie były chińskie, w każdym z owych motocykli zdarzały się mniejsze lub większe fuckupy, większość wynikała ze spartolonej obsługi serwisowej.
        Miałem nowe jak i używane chińczyki, w każdym godziłem się z kompromisami, to wibracje, to uciekający prąd, to słabe opony nie klejące na mokrym. Godziłem się z tym gdyż w cenach jakie przyszło mi płacić za te sprzęty nie było alternatywy na rynku używanych „markowych” sprzętów.

        Użytkuje chińskie motocykle od 2010 roku, z każdym kolejnym modelem jakość szła w górę, to wałek wyrównoważający, to lepsze opony, jakość kabli i wtyczek też ulegała poprawie. Szło to w parze z podwyżkami, nieznacznymi ale co roku systematycznie ceny rosły.
        W 2011 płaciłem za nowego Zippa Trackera 250 (btw najfajniejsze moto jakie miałem) coś koło 7k. I był to motocykl pod wieloma względami już dosyć dopracowany, wyszedł z fabryki Loncina.
        Silnik to kopia motoru z Hondy FTR223, moc niewiele większa od dzisiejszych 125 koło 17hp. Wymagał tylko wymiany opon bo pierwsze gumy CST u nas to była katastrofa, pamiętam pierwszą i jak na razie ostatnią glebę właśnie na tym motorku gdy uślizgnąłem tył na mokrym. Moto było fajne, ale serwis już nie. A to kable poupalane bo źle poprowadzone, a to zagięty przewód hamulcowy, nie dorkęcony korek wlewu oleju po pierwszym serwisie i zgubienie całego smarowidła w drodze do domu (na szczęście nie zabiło to sprzętu).

        Był też świetny Romet Soft, ten pierwszy gaźnikowy, z czasów pancernych K125, pamiętam jak mu dawałem w dupę, non stop dzień w dzień po 40km w jedną stronę do roboty z manetą full opór bo latałem S8. Motocykl znosił to bez zająknięcia przez dwa lata, co prawda pogubiłem trochę śrub, nawet popękały mi szybki od zegarów, ale motocykl kupiłem za 2k, a w między czasie jak zmieniły się przepisy o 125 to sprzedałem za 3.5 xD. Serwis tej maszyny robiłem sam z kolegą więc nie mogę niczego się doczepić. Tylko trzeba było wklejać śruby na klej.

        Potem przyszła pora na markowe motocykle gdyż nie mogłem znaleźć nic co by trafiło w moje gusta z chińskiej stajni, wpierw KLE500 , pierwszy właściciel, niecałe 40tkm , ostatni wypust, fajny motocykl, zadbany i w ogóle, ale po sezonie „zwykły” serwis 1500 zł. Do tego problemy z gaźnikiem, magneto, tworzywa które zaczynały pękać a nie były już dostępne na rynku spowodowały że przesiadłem się na DL-a 650 z 2012 roku. I znów ta sama opowieść, akurat trafiła się akcja sprawdź motocykl na wakacje w Suzuki. Moto w dobrym stanie, mechanicznie porobione , a i tak znaleźli parę rzeczy, bagatela 5.5k za serwis i wymianę kilku części. nie-ASO zrobiło mi to za 2.5k. Znów kupę kasy a zmian odczuwalnych żadnych. Do tego doszły opony nie najnowsze i na start wkładasz 30% wartości motocykla w serwis.

        Tą przydługa opowieść kieruje do SA, zwolennika „markowych” motocykli, nie rozumiem twojego zacietrzewienia. Ktoś chce jeździć tanim motocyklem i przez jakiś czas płacić tylko za tanie przeglądy to kupuje chiny , prosto z salonu.
        Japoński sprzęt używany bezapelacyjnie przewyższa wszystko z chin ale traci na polu utrzymania. Starsze motocykle są tak samo trudno serwisowalne jak starsze chinolki. Prosty przykład, jednym moim ostatnim motocyklem był Romet ADV400 i kolega Kamil z FotoMotoBlog który serwisował mojego Romana mówił mi że przyjeżdża do niego klient i zamawia części do Hondy XR400 bo w Hondzie nie do zdobycia, a pasują 1 do 1 z ADV400.

        Aktualnie wziąłem Leoncino 500 z salonu, zapłaciłem 23k za model z 21 roku, jak miałbym ocenić uczciwie względem chociażby Gladiusa którym jeździłem na kursie A to niczego mu nie brakuje. Mam markowe opony, markowe podzespoły jak wtrysk i komp ABS Bosha. Motocykl pachnie nowością, nie jest rozklekotany ani zajechany. Nie widzę tu żadnego argumentu za, jak to nazywasz „prawdziwym motocyklem”. Pośmigam nim ze dwa, trzy sezony i się zobaczy.

        Jednym zarzutem jaki obecnie mógłbym podnieść to to że dziś Chiński produkt niebezpiecznie zbliża się cenowo do motocykli markowych, i jak widać nie zawsze w parze z tym idzie jakość. Motocykl Bendy, marki która nie ma u nas żadnego PR i kupujesz go w sklepie z rowerami, kosztuje 29 tysięcy zł. Jednocześnie mamy motocykl Junaka SR400 który kosztuje 20 tysięcy na rok modelowy 22..
        Leoncino znajdziemy wciąż za 22-23 podczas gdy Voge AC500 kosztuje już niemal 30 a MotoMorini SCR to już ponad 35. Z tym że Benelli jest u nas od 2016 i ma już rozbudowaną sieć serwisową, a z czym startuje Voge czy MotoMorini ?

        Uważam że idzie to wszystko w złą stronę, finał będzie taki jak zawsze, przyjdzie jedna , dwie dostawy które będą zalegały w magazynach bo nikt nie wyda na nieznany motocykl bez zaplecza serwisowego tyle kasy, i za kilka sezonów kolejni importerzy zaprzestaną wsparcia takich motocykli. Ciekawi mnie Zontes, bo nie da się wiecznie tuszować wpadek, i w końcu szambo wybije, co wtedy? Mierzi mnie natężenie hurra optymistycznych recenzji , wiem jak działa świat motoryzacyjnych testerów, albo mówimy dobrze, albo więcej nic nie dostaniesz od nas do testów.

        Odpowiedz
        • Dlatego w poszukiwaniu bardziej rzetelnych recenzji trzeba kopać poza polskimi periodykami, jakieś testy trafiłem hinduskie, gdzie zdecydowanie mniej słodzą.

          Odpowiedz
        • Cos Ty Radek za serwis robił że Cie kosztował 1500? A w innym Moto już 2500? Zwykły serwis? Mnie „zwykły serwis” kosztuje co roku na razie 100 zł. Na parking dla moto miesięcznie więcej wydaje niż na serwis roczny.

          Odpowiedz
          • Co masz w tych 100 zł ? umycie i naoliwienie ?

            Takie są ceny w dobrych warsztatach. Zwykły przegląd w ASO dziś to +/- 1000 zł. Dodaj do tego olej filtry i ci się robi taka kwota. Wiem, też mnie to mierzi ale co zrobić.

          • @Sa, Radek pisze o korzystaniu z warsztatu, a nie wymianie oleju pod blokiem, czy u teścia na działce.

          • No jak to co mam w tych 100zl, to samo co Ty licząc w tym już olej i filtr. Ale fakt że serwis robie taki jak Jaś pisał.

          • Zajrzyj kiedyś do manuali Hondy CBF500, dowiesz się tam o np. wymianie płynu hamulcowego co 18 m-cy, chłodzącego co 36 m-cy, itd. Zazwyczaj przy serwisie pozakupowym używki wymienia się wszystkie płyny, filtry, często sprawdza zawory, olej w lagach (teoretycznie powinno się zmienić co 2-3lata), itd. Liczmy robociznę nawet po 200pln/h, to przy 5h serwisie wyjdzie 1000pln samej roboty, dołóż podstawowe płyny i części, wyjdzie lekko 1,5-2tys. Przegląd to nie tylko wymiana oleju i filtra.

          • Jasiek niby tak, ale to co piszesz to samemu można spokojnie zrobić za grosze. Z drugiej strony są tacy tetrycy jak ty co widzą tylko wszystkiego wymianę zawsze i wszędzie, trzeba jeździć a nie jak Ty się cały czas przejmować. Ja jeźdżę już czwarty rok, jak narazie to widziałem potrzebę wymiany opon i tyle, no i dla spokoju oleju i filtru co roku, jak trzeba będzie coś z płynów wymienić to się to zrobi, ale nie u mechanika, bo po co.

          • A no i Jasiek nie zrozum mnie źle, poprostu mam czasem wrażenie że na siłę szukasz jakiś wymówek do tego żeby nie przesiąść sie na A, bo to takie drogie, serwisy drogie, prawo jazdy majatek i trzeba zdawać 10 lat i nie wiadomo co jeszcze. Odpowiedz jest zazwyczaj taka jak wszędzie, „to zależy” ja bym niegdy nie brał niektórych modeli bo faktycznie może być z nimi problem, zwłaszcza jak wszystko przez serwis robisz, ale wiele jest takich że koszt ich eksploatacji można porównać do tej klasy co używasz.

          • @Sa, szczerze mogę jeździć każdą pojemnością, a 125cc to w danym momencie był świadomy wybór, po prostu na kręcenie po mieście nic większego nie było mi potrzebne. Obecnie się rozglądam za czymś zwinniejszym, ale nic na siłę

    • @Radek, w Benelli może być cyrk z robieniem na polski rynek bieda wersji, skąś musi wynikać to, że u nas TRK ma niższą cenę niż za Odrą.

      Odpowiedz
    • Przesadzasz z tym „pojazdem” po Zontesach,
      Ja kończę 3 sezon, 18 tysi przebiegu, dopiero teraz po raz pierwszy wymieniłem łańcuch, a przy okazji cały napęd (bo już pora), przy okazji akumulator (na zamiennik), nie to że nie odpalał przy codziennej jeździe, ale po tygodniu stania bywało różnie. Jedyne awarie to pompka tylnego hamulca przez którą się zapowietrzał, co zostało wymienione na gwarancji,oraz świeca. Elektryka działa perfekcyjnie, lakier jak nowy, może mam mega szczęście, ale chyba więcej jest takich szczęśliwców, bo słyszałem o kilku osobach które mają już 3 Zontesa z kolei, mimo że wcześniej jeździli Japończykami, nie szkoda im wywalić hajs i zamienić T310 na T350 albo V310 na VX350 (prawdziwe przypadki) a do tego jeszcze w międzyczasie małżonce zakupić zontesową 125 tkę. Ja jak będę zmieniał swoją maszynę to zapewne również na zantesa… albo i 2 😉 skuter do miasta (zapewne 350E) i T z większym silnikiem jak w końcu te trzy-cylindrówki wprowadzą

      Odpowiedz
      • Nie przesadzam. Poczytaj reddita czy grupy międzynarodowe. Na yt też jest sporo niepochlebnych opinii. Cały czas powtarzają się te same problemy, więc nie jest to jednostkowy przypadek. Nie przecze że są to fajne motocykle, siedziałem na każdym nowym i przy moim wzroście to 186 to tylko na tym adv wyglądałem jako tako, reszta skundlona strasznie. A napaliłem się na tego GK350 i niestety czar prysł gdy go zobaczyłem.

        Odpowiedz
        • Bo wszystkie motocykle fajnie wyglądają na zdjęciach, dopiero jak gość +/- 190cm na taki motocykl wsiada, to czar dużego motocykla pryska 🙂

          Odpowiedz
        • Cały problem z niepochlebnymi opiniami w necie jest taki że zazwyczaj jak z jego moto jest coś nie halo to wylewa żale na forach czy YT, niezależnie od tego czy to wina motocykla, serwisu, czy zaniedbań użytkownika, a Ci którym wszystko działa zazwyczaj jeżdżą i nie udzielają się w necie. Inni ludzie których spotykałem na żywo w serwisie przy okazji przeglądów mają zdanie pozytywne, są i w PL motocykle które przejechały bez większych usterek przeszło 50 tyś km. Oczywiście nie jest idealnie, o czym ja też pisałem, natomiast nie jest idealnie również w przypadku o wiele droższych marek, na których to forach również ludzie wylewają żale, a kwestia tego że Zontesy są raczej dla ludzi niższych na nasze standardy, no cóż, główne rynki zbytu na te motocykle to Azja, ameryka środkowa i południowa, a w Europie kraje południa. Na każdym z tych rynków ludzie mało kiedy mają powyżej 1,8m wzrostu. Ukłonem dla europy środkowej i północnej było podwyższone 310T2 i mnie to za bardzo nie dziwi, jak bym decydował o polityce sprzedażowej marki zbytnio bym się nie skupiał na spełnianiu potrzeb mniej niż 1/4 (średni wzrost mężczyzny w Polsce to 177cm, a kobiet 165, średnia ogólnoeuropejska jest jeszcze delikatnie niższa) potencjalnych kupców na w sumie marginalnym rynku, raczej jest to norma niezależnie od produktu i marki.

          Odpowiedz
      • Problem z wersjami 350 jest taka że mam wrażenie że nic więcej nie oferują, a więcej kosztują. BTW oglądalem te Zontesy, nie zachwycają jakością wykonania, pomalowane tylko na zewnątrz od strony ramy, brak farby, co też widać oczywiście i to mnie jakoś razi, słabej jakosci plastiki mi się wydaja. Może jeżdżą, nie przeczę ale nie zachwycają.

        Odpowiedz
  5. Sorry że tak ostro ja zawsze, ale naprawdę rozważał bym zakup PRC gdyby miał on sens jakiś, chociaż ekonomiczny. Ale coś mi mówi że na tej transakcji mogę więcej stracić niż kupić coś sprawdzonego, mówię o pojemności powyżej 125, bo 125 to już przestały się kilka lat temu kalkulować, stad moje A. Może kiedyś jak się opinie poprawia lub cena będzie jakaś normalniejsza, to będzie do rozważenia. Teraz to widzę że w pieniądzach PRC mogę kupić Japan (no może lekko dołożyć, ale tylko lekko), a napewno pewniej pojeździć. Poprostu są lepsze opcje w Japan niż w PRC a ja zawsze wybieram lepsze opcje.

    Odpowiedz
    • Rozumiem, że mówisz o motocyklach nowych, bo porównywanie używanego z nowym jest bez sensu

      Odpowiedz
      • Ma sens, w kwestii opłacalności. Mechanika raczej dziedzina bardzo trwała. Są przypadki wcale nie rzadkie że używanym pojeździsz dłużej jak nowym oraz z mniejszymi problemami. Teraz firmy mocno ograniczają jak mogą koszty i dają nowe ale niekoniecznie dobre. Co nie znaczy że używane to też jakiś super zakup, jest multum sprzedawców co chcą zarobić i oszukują, wiem jak auto wybierałem, to była patologia wręcz, to co ludzie obiecywali przez telefon i co się okazywało na miejscu to ciężko w słowa ubrać, dlatego od handlarzy z daleka.
        Można o tym dyskutować, co mogę mieć w pieniądzach nowego i naprawdę można mieć bardzo dużo i chyba nawet więcej po mojemu.

        Odpowiedz
  6. Sa, a co jest takiego lepszego w japońskich samochodach w porównaniu do VW. Możesz rozwinąć myśl ? Jakieś przykłady ? Porównania ?

    Odpowiedz
    • Ty tak na serio pytasz? Widziałeś kiedyś u mechanika coś z Japoni? Przejedź sie po warsztatach

      Odpowiedz
      • Sa, ja np. widziałem podwozie golfa 7 z 2015 roku zabezpieczone fabrycznie antykorozyjnie idealnie. Bez śladu rudej.
        A widziałem też RAV4 z 2021 roku która antykorozyjnie zupełnie nie jest zabezpieczona i jest już mocno ruda i drzwi wewnątrz też już chrupie ruda.
        Jeśli o mechanikę chodzi to tak samo bezawaryjne. Jeśli wykończenie porównać to ta sama półka, chociaż niby RAV4 wyższy model. Jeśli chodzi o audio , navi , itd . Golf wygrywa minimalnie choć starszy. Porównując ten sam rocznik to Golf wygrywa z RAV4 bardzo.
        Porównuje to co mam .
        A ty czemu tak piszesz?Skąd taka opinia? Z palca wyssana ? A żebyś coś nie wymyślał . Oba auta kupione jako nowe i bezwypadkowe. A w toyocie drzwi rude od środka. Stwierdzone przez przypadek gdy chciałem lepsze głośniki. Na zewnątrz wyjdzie za kilka lat. Ale widać że słabo są zgrzewy zabezpieczone. I są też słabo wykonane, pękają .
        Jeśli chodzi o Moto to dla mnie tylko Japonia, ale Lexusa niestety nie kupię. Chociaż mi się podoba i pomysł był taki.
        A powiedz sa ile ty widzisz na drogach 20 letnich samochodów japońskich które trzymają się kupy ? A ile golferów i audi . Bo ja w tej chwili patrząc na parking widzę około 25 samochodów włoskich , francuskich i niemieckich w wieku +/- 20 lat, a z japońskich jedną mazdę 6.
        Może dlatego nie ma Japończyków u mechanika. Sa myślisz czasem co piszesz ?
        Podaj może konkretny przykład oparty na doświadczeniu twoim, a nie głupoty piszesz ?

        Odpowiedz
        • Jest w tym trochę racji co piszesz. Faktycznie modele Japońskie są korozyjne. Mi to bardziej chodziło o niezawodność. No i nie tak stare raczej. Powyżej 20 lat to raczej aut nie rozpatruje. Ale motocykl jak najbardziej.

          Odpowiedz
        • Pytanie skąd jest ta RAV-ka, w sensie która fabryka Toyoty ją popełniła. W Aurisach montowanych w UK, wymieniali na gwarancji półosie napędowe.

          Odpowiedz
          • Miejsce produkcji ma znaczenie.

          • jas13 w każdym nowym aucie jakie miałem była akcja serwisowa na gwarancji.
            Golf 7 coś w wałku lub rozrządzie i klocki hamulcowe. W citroenie jakąś pierdułka do wymiany ale chodziło o bezpieczeństwo.
            W fokusie nie pamiętam , ale po coś jechałem na serwis. Rav4 też miało coś wymieniane jako akcja serwisowa . Clio miałem piszczące zawieszenie z przodu i problem został. Niby tak ma być. Ale to są wszystko akcje serwisowe o których informował mnie serwis. I obejmuje to gwarancji . Awarii nie miałem . Zastrzeżeń też do nowych aut nie mam . Trochę do rav4 . Moim zdaniem powinna być lepiej antykorozyjnie wykonana. I lakier też cieniutki. Ale przez kilka dobrych lat nie będzie problemu. Gwarancja też tu nic nie da. Raczej nowego właściciele będzie to problem.
            Z autami jest tak że jak dbasz tak masz.
            Pierwsza rzecz to dobrać odpowiedni olej i nie patrzeć no normy producenta.
            Oraz wymiana co 10000 km.
            Chyba że chcesz lać niby olej eko 0w20 który bardziej wodę przypomina niż olej i wymieniać co 30000km.
            To każde auto padnie przy przebiegu 100000-120000. Warto też spokojnie jazdę zaczynać, aż olej złapie trochę temperatury. Jak masz możliwość w aucie to zobacz że olej dopiero po około 10 km ma około 80-85 stopni. Mówię o oleju, a nie o płynie chłodzącym.
            A porównywanie Japonii używanej do nowego chińczyka ma sens. Możesz kupić używaną Japonię z przebiegiem 13000 km która była przez normalnego i świadomego człowieka używana. Niby cztero letnia ale jak nowa. I cena nie 24000 , a 16000. Więc cena nowych chinoli .

          • @Anonim, olej oczywiście 10tys. max 15 tys. i taki który jest olejem. Te niby super 0W klawiatura tłucze się jak wściekła. Wszystkie auta które miałem mam robie olej raz do roku, co te 10-15, bardziej patrząc na przebieg niż czas, ile razy była o to dyskusja w ASO, że Oni wiedzą lepiej to nie wspomnę. To jest normalne dopóki silnik nie ma temperatury nie daje się w palnik, itd.
            Używany ma tę różnicę, że zawsze wymaga dołożenia kasy na serwis, mniejszy lub większy, zależy co kupisz. Nowym w teorii powinieneś dać radę wyjechać z salonu, ile przejedziesz do pierwszej wizyty w ASO to inna bajka.

        • Kierujesz się stereotypami i wychodzisz jedynie na ignoranta. Warto?

          Odpowiedz
  7. Radek dobrze gadasz ale w cenach serwisu coś się nie zgadza. Mam japońską 125 z 18 roku. Honda cb125r neo sport cafe . Kupioną w salonie hondy od pierwszego właściciela który ją zostawił w rozliczeniu. Pierwszy właściciel robił tylko raz serwis i kosztował mniej niż 600 zł. Tam jest serwis co rok lub 6000 km.
    Ja robiłem po 2 latach i 6000km kosztował serwis 650zł olej po stronie serwisu. To samo po 3 latach i 12500 km .
    W między czasie wymieniałem olej sam co 3000km . Cena oleju plus godzinka . Serwis do zmiany oleju samodzielnie nic przeciwko niemiał . Później serwisuje sam jak kończy się gwarancja , miałem kiedyś warsztat motocyklowy i import motocykli jako drugą pracę. To wiem co i jak.
    Większe pojemności mam ale serwisuje sam bo lubię klasyki.
    A w hondzie serwis to jest prawdziwy serwis. Masz nawet opisana każda rysę na lakierze itp. cały protokół .
    I teraz tak , serwis raz na rok lub 6000 km bardzo rzetelny jest droższy niż serwis co 2000 km chinola? Który jest zrobiony za 200-300zł po łebkach i w rok musiałbym zrobić trzy takie.
    A gwarancja w chinoli i tak nic nie obejmuje.
    Moja rada w chinolach zawsze na pierwszym miejscu korzystajcie z rękojmi . Tak żeby sprzedawca nie zwalał wszystkiego na importera.
    Sprzedawca jest odpowiedzialny za to co sprzedaje ale korzystać musicie z rękojmi a nie gwarancji .

    Odpowiedz
    • No cóż, ja na początku maja za pierwszy przegląd w Leoncino wraz z montażem gniazda usb zapłaciłem ponad 1200 zł. Dużo jak za pieczątkę w książce serwisowej. Kolejne serwisy juz poza ASO zamierzam robić, i tak maszyna sie nie psuje więc srał pies.

      Odpowiedz
      • Taka myśl mnie naszła. Chciałeś dać 1200 zł za coś co mogłeś sam zrobić za 150 zł to już Twoja sprawa.

        Odpowiedz
        • A co z gwarancją? Po to się kupuje nowy pojazd głównie 😛

          Odpowiedz
          • No jest, ale musisz za nią płacić. Inna kwestia opłacalność, ja na części i serwisy nie wydałem przez 4 lata tyle ile Ty za ten jeden przegląd. Wychodzi że utrzymanie nowego jest droższe jak starego i to o ile droższe, ale to w moim przypadku, może ktoś ma inne doświadczenia z używanymi. Nie wiem ile dają gwarancji na tego Benka, ale jak po dwóch latach Ci coś padnie to bądź pewien że ceny w serwisie Cię zaskoczą, dlatego dobrze coś samemu ogarniać.

          • Może liczby niech coś powiedzą. Policzyłem to. Cena moto z częściami (nowe opony, aku, klocki przód/tył, 4 lata wymiany oleju z filtrem, linka sprzęgła) dało w sumie niecale 9 tys. Tyle mnie kosztował pojazd i utrzymanie go przez 4 lata (bez paliwa). Ty za Benka dales coś oko 27 tys + 3 tys serwisy gwarancyjne przez okres gwarancji. Załóżmy że nie będziesz nic wymieniał przez 4 lata, (chociaż pewnie przez ten czas niejedno Aku pójdzie, napęd i klocki, moze lagi i inne duperele) ale teoretycznie załóżmy że dojedziesz na tym co masz 4 lata to ja na tą chwilę jestem do przodu o 21 tys. Palą podobnie wiec nie ma co porównywać Twój i mój pod względem kosztów paliwa. Ale to jest tylko kasa, no i trzeba też trzeba też w używkę trafić, znaczy jeździ a nie stoii z powodu jakiś awarii. Generalnie kupujesz raczej spokój który trwa okres gwarancji, pod warunkiem że ten nowy też nie będzie trefny, bo PRC to nie jest nowa Japonia, trochę ich jednak jeszcze dzieli. Zrozumieliśmy się?

          • No i jeszcze coś powiem żeby nie było że taki zajebisty jestem. Teraz ciężko coś kupić w dobrych pieniadzach, rynek wtórny powalio totalnie, kiedyś kupowałeś w dobrych pieniadzach stara Japonie, teraz możesz w dobrych pieniądza kupić bardzo, bardzo stara Japonie. Są modele co do rocznika 2010 moga kosztować co nowy chińczyk klasy 500, co prawda to są używki z mocnymi jednostkami ale sam fakt że coś mocno używanego kosztuje tyle ile coś nowego. Można jednak coś w okolicach polowy tego co ten Benek wyrwać coś ciekawego i jeszcze nie tak leciwego i Japońskiego (czytaj pewnego, pod warunkiem że trafisz lub masz taką wiedzę że sam potrafisz ocenić czy Cię ktoś w Karola nie robi). Kończę te monologi bo życia mi już szkoda. Teraz krótkie wpisy.

          • Wiesz @SA500, gdyby wszystko przeliczać na pieniądze to pewnie masz rację. Czasami jest jednak ten dodatkowy czynnik który wpływa na nasze wybory. W takich sytuacjach przypomina się cykl reklam jednej z sieci komórkowych, gdzie mózg wszystko rozumiał a serce wszystko czuło :). W swoim czasie gdy zrobiłem „A”, wybrałem sobie kilka modeli do zakupu (zgodnie z ówczesnym rozumem) z których po przeglądzie sieci został mi jeden, ale był gdzieś daleko a w ciemno jechać do handlarza nie bardzo mi się chciało. Pożaliłem się koledze że nie ma co kupić, a on do mnie: „jest do kupienia pewnik z dobrych rąk i jeśli masz ochotę to się możesz przejechać i jak przypasuje to kupisz”. Pierwsza jazda to … 2 km i banan na gębie. Chciał nie chciał przesiadka ze 125 powoduje takie uśmiechy. Motocykl zupełnie nie z mojej listy ale w dobrej cenie jak na rocznik i przebieg no i pewniak co do stanu. Jak zacząłem nim jeździć to się okazało, że to jednak nie dla mnie. Przez rok zrobiłem może 1000 km :(. Zwyczajnie mi nie pasował – zwłaszcza na miasto. Kupiony bo kupiony ani rozum ani serce – trafiła się okazja. Po roku sprzedałem. Zapisałem się na jazdę próbną do jednej z marek motocyklowych, ale jak pojechałem w umówionym terminie to się okazało, że tego motocykla nie ma bo coś mu się stało, ale skoro jestem to mają inny model i jak chcę to jest wolny. Zrobiłem nim z 50 km i … przepadłem. Nawet nie chciałem już korzystać z tej jazdy próbnej tym co się nie udało. Znalazłem odpowiednią używkę i kupiłem ciesząc się do dzisiaj. Możecie się śmiać ale nawet w zimę jak podłączam go czasami pod ładowarkę to muszę go pogłaskać :). Nie mniej bardzo dobrze wspominam swojego Rometa ADV fi pro z silnikiem 125. Jak dla mnie bardzo dobrze się prowadził, biegi wskakiwały jak zaprogramowane i gdyby wtedy posiadał silnik na którym TIRy nie chciały by mnie zepchnąć z drogi to bym przy nim został. Obecnie jest coraz więcej motocykli 125, które pozwalają na swobodną jazdę w granicach 90-100 km/h. Jest już więc czynnik rozumu. Pozostaje tylko serce. Swoim też szybciej nie jeżdżę bo tego nie potrzebuję.

          • Wojtek i tak trzymać!

      • Patrząc na cennik w Armed Bike czy ISM, czyli serwisów nieautoryzowanych to ceny też niemałe, np. montaż gniazda USB w ISM to tylko 270pln. Robiłeś u importera czy w Markach?

        Odpowiedz
  8. W Markach

    Odpowiedz
    • Cześć ziomal 🙂
      Tak przy okazji to z którego serwisu korzystałeś i czy jesteś zadowolony?
      @Beniamin – może to kryptoreklama, ale jeśli to dobry serwis to może warto spopularyzować w dobie narzekań na mechaników.

      Odpowiedz
    • U nich też kupowałes?
      Czy nadal w szklarniach mają trochę używek z zachodu?

      Odpowiedz
      • Brałem od nich, raz że mam 6km do nich, a dwa że mieli zielonego od ręki w bardzo katolickiej cenie. Ale z minusów to przy zakupie jak mi wydawali motor to nie napompowali mi powietrza w koła, pierwszy zaręt i wtf, wali się jak wóz drabiniasty. A nazajutrz już nie odpalił bo aku dętka , nawet po nocy na prostowniku trzymał dzueń, max dwa i śmierć. Także nadal podtrzymuje zdanie, nie ma problemu z chińskimi jednośladami a jedynie polskie serwisy partaczą robotę. Używek mają sporo,niektóre fajne, np dzień po tym jak kupiłem Leona to przywieźli takiego pięknego Moto Guzzi w zielonym macie. Cenowo porównywalny, trochę żałowałem że się pospieszyłem.

        Odpowiedz
        • A nie byłoby taniej rower elektryczny kupić. Mniej kosztuje, niewiele pali.

          Odpowiedz
          • Miało być dowcipnie a wyszło jak zwykle…

          • To nie był żart. Jak ktoś używa klasy 125 jako tani środek do pracy i po bułki do sklepu, to rozwiązanie w postaci e-bika wydaje sie świetnym pomysłem. Nie trzeba serwisować i w bloku można trzymać, nie ma opłat za przeglądy itp.

          • Ja używam – do pracy 30 km w jedną stronę i małe zakupy po drodze. Jadę ok. 40 minut. Ile jechałbym rowerem i na ile by starczyła jego bateryjka?

          • Zależy jaka bateria i jakie wspomaganie. Chyba nie ma takiej co niedałaby radę przejechać 30, standard to 70, lepsze ponad 100. Fakt trochę długa droga, bardziej coś w okolicach 15-20 rower by się nadawał żeby ten czas dojazdu czasowo miał sens. Chociaż znam takich co jeżdżą autami w korkach tylko kilka kilometrów z i do pracy i zajmuje im to min godzinę (sick). Chociaż ja bym chyba nie chciał jeździć takie trasy na 125 codziennie, zbyt wolne to to. Przez miasto moze ma to sens, ale na trasę wolę szybsze i mocniejsze maszyny.

          • @Sa, mówisz jakbyś Haykę ujeżdżał 🙂

Zostaw komentarz

Twój adres email nie będzie publikowany

Możesz używać tagów HTML i następujących atrybutów: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>