Blog / Porady

Jaki motocykl kupić? Część trzecia: Japonia.

Jaki motocykl kupić? Część trzecia: Japonia.

˙

Nigdy nie ufaj statystyce której sam nie fałszowałeś!

Unia Europejska uruchomiła stronę służącą do szybkiego informowania o niebiezpiecznych produktach nie spożywczych. Zaglądając na tą stronę znajdziemy na przykład akcje serwisowe ogłoszone przez importerów lub producentów różnych pojazdów. W poniższej tabelce skupiłem się na danych z lat 2006 do 2022, dotyczących wyłacznie motocykli. Wszystkie poniżej policzone zgłoszenia są zaklasyfikowane jako mogące spowodować obrażenia.

Marka Ilość akcji serwisowych
Suzuki60
Yamaha58
Triumph43
Ducati36
Kawasaki36
Harley – Davidson29
KTM29
Aprilia10
Indian Motorcycle8
Husqvarna7

Teoretycznie widać więc że, ta awaryjność Japonii nie jest taka jak nam by się wydawało. Ilość akcji serwisowych świadczy jednak o pewnej odpowiedzialności producenta. Zatajenie usterek obłożone jest sporą karą, ale i tak wydaje mi się że, nie każdy chętnie się przyzna do problemu oficjalnie…Duże koncerny zrobią to łatwiej – przynajmniej w mojej opinii.

Kiedyś była Jakość, a teraz jest „jakoś” ?

Kiedyś w sektorze automotive dbano bardziej o poziom kontroli jakości. Każdy z dużych koncernów miał swoje wymagania i według nich dobierał poddostawców. Firmy dostarczające części były wizytowane przez audytorów koncernów i sprawdzały zgodność z normami. Do pewnego momentu przynosiło to korzyści, pojazdy były coraz mniej awaryjne. Koncerny były skłonne zapłacić więcej, ale mieć gwarancję dobrej jakości.

Tworzenie prawa, czy kolejnych norm i wymagań stało się jednak bardzo intesywne, dodatkowo producenci branży atomotive musieli spełniać normy różnych koncernów jednocześnie. Oczywiście dopilnowanie jakości wymaga odpowiedniej ilości ludzi na produkcji, to podraża koszty. A współczesny koncern chce jak najmniej zapłacić, i jak najwięcej zarobić.

Krokiem który miał pomóc było wprowadzenie ISO/TS 16949, norma ta zunifikowała normy: amerykańską (QS-9000), niemiecką (VDA6.1), francuską (EAQF) i włoską (AVSQ). Niestety norma ta „puchnie” z roku na rok w coraz to nowe wymagania, a koncerny pytając o cenę danego detalu chcą otrzymać otwartą kalkulację (CBD).

Czyli czarno na białym wiedzieć jaki materiał i za ile kupuje ich dostawca, oraz ile płaci pracownikom, jakie ma koszty prowadzenia działalności, i tak dalej. Skutkuje to tym że, przy ustalaniu cen zakupowiec danego koncernu, ma wszystkie asy w rękawie. Próbuje on wymusić na dostawcy jak najniższą cenę. I naprawdę mało go interesuje że, dobry dział jakości sporo kosztuje. Często słyszy się że, ktoś robi dany detal taniej i albo zejdziesz z marży albo dostarczać będzie ktoś inny. W efekcie trzon działu jakości w firmach produkcyjnych skupia się na tym aby papierologia się zgadzała – bo to jest kontrolowane przez audytorów, a produkcja pilnuje się sama na tyle ile umie.

Japonia – klasa sama w sobie?

Jak zapewne zauważyliście, japońskie normy jakości nie zostały ujęte w ISO/TS. Japończycy nie chcieli ujednolicić norm. Nadal narzucają swoim poddostawcom własne normy jakości, własne rodzaje zapisów z produkcji. Wydawało by się że, skutkować to będzie ponadprzeciętną jakością motocykli. Nie możemy jednak zapomnieć że, i w Japońskich koncernach pracują księgowi którzy doskonale wiedzą że, jakość kosztuje. A nawet Japońskie koncerny nie mogą odstawać cenowo od innych producentów bo jednak klient patrzy też na własny portfel. W związku z tym koncerny Japońskie mają zarówno w ofercie modele tańsze jak i droższe prestiżowe. Tak jak i inni korzystają z fabryk w Azji żeby nie wypaść z rynku.

Japonia którą kupują Polacy to w dużej mierze motocykle używane importu, z bogatszych krajów Unii Europejskiej. Motocykle te mają dobrą historię serwisową – umówmy się, przysłowiowy Niemiec nie wymienia oleju we własnym zakresie, a zleca to ASO.

Dzięki szkoleniom dla mechaników ASO dba się o sprzęt klienta. Wszystkie usterki wykrywane w ASO są natychmiast usuwane. Do tego dochodzi jeszcze świetny dostęp do części zamiennych, a produkowanie motocykli w długich seriach jeszcze tą dostępność poprawia. Często nawet po latach od ustania produkcji są dostępne części do motocykli. Części nie są tanie ale zwykle są.

Rzeczywistość.

Szykując się do napisania tego artykułu zacząłem zapisywać screeny z facebooka. Są to posty w których użytkownicy markowych motocykli poszukują pomocy w naprawach. Wrzuciłem tylko trzy screeny, ale mógłbym o wiele więcej.

Niestety, nie jest tak że, Japońskie motocykle wcale się nie psują. Szczególnie że, nie mówimy o nowych sztukach z fabryki a o używanych motocyklach, z niejednokrotnie sporym przebiegiem. W końcu coś odmówi posłuszeństwa. Spore przebiegi i wiek robią swoje, choćby nawet były to tylko części eksploatacyjne to do Japońskiego sprzętu są one droższe niż do popularnego chińczyka.

Ale my Polacy jesteśmy przyzwyczajeni, przecież od lat jeździmy używanymi samochodami które potrzebują regularnych napraw. Kupując Japonię mamy względne przekonanie że, jeśli już się zepsuje, to rzadziej niż gdybyśmy wybrali producenta z innego kraju.

Japońskie motocykle są tańsze od Chińskich.

Tak, nie pomyliłem się. Napisałem kilka dni temu e-mail do czterech dealerów Hondy, z zapytaniem o dostępność i cenę modelu CB125F. Odpisał mi tylko jeden dealer – Moto Joker z Częstochowy. Poinformował mnie że, motocykl aktualnie nie jest dostępny, ale będzie jedna sztuka w kolorze czerwonym za dwa miesiące (listopad 2022) do wzięcia za 12700 zł.

To jest jakiś fenomen na rynku, nawet mimo że, ten motocykl powstaje w fabryce joint-venture w Chinach to jednak koncept i opieka posprzedażowa jest na Japońskim poziomie. Niższa cena wynika zapewne z tego że, motocykl ten nie ma 15koni i w porównaniu na przykład z Zontesem jest golasem. Za motocykle z podobnym do Chińskiego wyposażenia trzeba zapłacić już dużo więcej.

Podsumowanie:

Osobiście uważam że stara Japonia była na lepszym poziomie jakościowym niż stare chińczyki, w międzyczasie chiny podgoniły jakość, a Japonia musiała trochę opuścić. Nie chcę powiedzieć że, jakość jest taka sama, bo na to dowodów nie mam, natomiast wiem że, w kwestii opieki posprzedażowej importerze motocykli chińskich mają jeszcze sporo do zrobienia, aby dogonić opiekę serwisów japońskiej czwórki. Choć jak widać tylko jeden z czterech dealerów miał ochotę odpisać na prosto zadane pytanie.

Nie mniej jednak, nie zawsze stać na nas nowa Japonię, a z używkami może być bardzo różnie.

Temat rzeka, czekam na rozmowę w komentarzach!

Udostępnij ten post

Beniamin to specjalista od "chińczyków". Członek Klubu Chińskich Motocykli. Związany z produkcją dla motoryzacji od 2007 r. Na co dzień pracuje jako kierownik zakładu produkcyjnego. Z wykształcenia technik elektronik systemów komputerowych, inżynier elektrotechniki, magister automatyki i metrologi.

REKLAMA

21 komentarzy

  1. Tanie motocykle z japońskimi znaczkami, z salonów zniknęły wiosną, ewentualne dostawy na jesień też już są zarezerwowane. Powód banalny japońskich sprowadza się mniej niż chińskich oraz marketing tłuczący w głowy klientom, że będzie tylko drożej. Za to bez problemu są te w cenie od 20tys.pln w górę, np. Forza 125 za 23600pln. Używane z zagranicy jakby były sprowadzane te w super stanie, handlarz by nie zarobił, bo cenowo stoją drożej niż u nas. Dlatego to co przyjeżdża ma coś za przysłowiowymi uszami.

    Odpowiedz
    • Słaby okres na kupno czegokolwiek, ale może sytuacja się poprawi, trzeba optymistycznie patrzeć w przyszłość 😉

      Odpowiedz
      • Chociaż mi ten Voge500 chodzi po głowie. Troszkę się jakości boję, i to że już można mieć Japońska petardę w podobnej cenie, jednak tutaj względy praktyczne trochę mówią za siebie oraz jest niska cena, wygodniejszy by był w 2 osoby. Chociaż jak nowy to trzeba jeszcze sporo później wkładam na przeglądach. Może jakąś używka po serwisach się pojaw. Ciężki wybór, tyle tych motorów 😀 Jaś co myślisz?

        Odpowiedz
  2. Dwie uwagi.
    Należało by wspomnieć o certyfikatach TISAX.
    Druga sprawa to czy faktycznie jeden miał ochotę odpisać?
    Bo ja byłem w podobnej sytuacji i jak zadałem sobie trud i napisałem faktycznie do konkretnego sprzedawcy, handlowca, opiekuna klienta z imienia i nazwiska to odpisał każdy. Z dokładnym opisem co do śrubki egzemplarza, wyceną, warunkami sprzedaży lub finansowania. Oraz proponowanymi „gratisami”.
    I polecam właśnie kontakt w ten sposób.
    Akurat szukałem motocykla z minimalnym przebiegiem. I znalazłem z 0przebiegiem 1600km. Od właściciele który zamienił na motocykl nowy o większej pojemności.
    Zapłaciłem 3000 mniej od nowego egzemplarza.
    To była cena za którą kupiłbym nowego chińczyka z średniej półki.

    Odpowiedz
  3. Może ktoś wie co to jest Junak SR400?

    Odpowiedz
    • Oczywiście że ktoś wie :-).
      Cyclone RE3 od Zongshena.
      Cyclone RE3

      Odpowiedz
      • Fajnie narysowany, ale pewnie znowu dla małych chińczyków i brak stelaży pod kufer centralny 😉

        Odpowiedz
  4. Chińskiego g*wna nie dotykam nawet kijem. W jaki sposób chcesz porównywać jakość Chiny-cywilizowane kraje (Japonia,USA,Szwabia,Austria)? Pokaż mi jeden chiński motocykl który jest dobrze wyposażony (jako minimum ustalmy: ABS na winkle, kontrolę trakcji i stabilności, anty-wheelie – czyli standard standardów w cywilizowanych krajach)

    Odpowiedz
    • mówisz o dużych pojemnościach, w 125 TCS to tylko w Forzy

      Odpowiedz
    • Po co Ci przy 10-15 koniach kontrola trakcji ? Z butów to ta moc nie wyrywa przecież. Jeśli bez ABSu nie potrafisz jeździć to nie jeździj wcale bo stwarzasz zagrożenie na drodze poprzez brak umiejętności prowadzenia pojazdu

      Odpowiedz
  5. Z tanimi motocyklami jest jak z tanimi autami – kupisz tanio ulepa/złoma to pojeździ parę miesięcy i się rozpadnie. Lepiej dołożyć więcej kasy na zakup i mieć mniej problemów na przyszłość.
    Za przykład posłuży moja Yamaha FZR 3HE z 1993 roku. Sprzęt mający 30 lat, kupiłem za około 3000 zł (nie najgorzej jak na „ścigacza”). I tu wpadłem jak śliwka w kompot. Co z tego że „Made in Japan” skoro po pół roku od zakupu padła skrzynia (cały czas jest wbity 4ty bieg i nie da się ani go zredukować ani wbić wyższy, skrzynia się zablokowała), a miesiąc później padło sprzęgło (po puszczeniu dźwigni sprzęgła obroty nie spadają i nie jedzie, tak jak by ciągle sprzęgło było wciśnięte a nie jest).
    Podsumowując nie warto kupować tanio motocykla (a zwłaszcza ścigaczy które zazwyczaj po taniości kupują młode sebiksy które nawet oleju nie zmieniają) bo po paru miesiącach się rozleci bez względu na to czy będzie wyprodukowany w Japonii czy też nie.
    Ps.: Mechanik wycenił naprawę skrzyni na 2-3 tyś zł (a przypominam że sam sprzęt jest warty 2-3 tyś zl sprawny) bo skrzynia nie jest kasetowa jak w cbr 1000 rr, i żeby w FZRce wymienić skrzynię to trzeba wyjąć cały silnik z ramy i go rozpołowić bo silnik to jeden duży blok który nie jest podzielony na części i dostęp do elementów w środku jest utrudniony.

    Odpowiedz
    • Kolego nie odkryłeś Ameryki, części do japońskich motocykli są drogie, a do starych bywają bardzo drogie. Ale płacisz za markę, tj. właśnie podobnie jak z samochodami, same części do np. BMW kosztują zdecydowanie więcej niż części np. do Forda.
      Większość użytkowników zmienia olej w motocyklach 4-suwowych, w 2-suwach rzadko, czasem zmienią inne płyny, a z naprawami zazwyczaj jak się szykuje duża, to motocykl idzie na sprzedaż. Dlatego z starą japonią, trzeba patrzeć co się kupuje.

      Odpowiedz
      • Zależy, do mojego nie zauważyłem żeby coś było drogie, w zasadzie nie potrzebowałem coś zmieniać, ale jak się orientowałem to nic nie straszy, serwis drogi więc dobrze jest coś samemu ogarniać, ale teraz to serwis wszystkiego kosztuje.

        Odpowiedz
        • Twoja CBF-a to młodziak przy tej FZR. Problem polega na jednej rzeczy, to że motocykl idzie w lata i jego wartość maleje, to nie znaczy, że ceny części do niego i koszt robocizny również maleją. Często jeśli motocykl wypadł z produkcji wiele lat temu, kompletne podzespoły są niedostępne, a jedynie w grę wchodzi rozbiórka i wymiana poszczególnych drobiazgów, które nie muszą być tanie, a każda rozbiórka to wymiana uszczelek. Na kanale Motosapiens był przegląd po zakupowy w serwisie niezależnym niestarego przecież Gladiusa, obejmujący parę czynności czysto eksploatacyjnych, a koszt łączny przekroczył 3tys. pln, a było to chwile temu.

          Odpowiedz
          • Zapomniałem że Ty żyjesz tylko informacjami, typu wszyscy na kursie walą w płot i wszystko co nie jest chińskie i ma powyżej 125 to jest worek pieniędzy, a używane to dwa worki. Dobrze że ja już się z takiego myślenia wyleczyłem. Co do jednego się zgodzę, serwis to żenada cenowa (każda pojemność) dlatego dobrze coś samemu ogarniać, chociaż podstawowe czynności.

          • @Sa, używane zależy co trafisz, jak trafisz po aptekarsku prowadzony sprzęt to podstawowy serwis i po temacie. Jeśli trafisz gorzej to koszty serwisu rosną itd.
            Ty sam ogarniasz serwis fajnie, ale nie każdy motocyklista tak ma. Jak by każdy ogarniał 100% obsługi, to warsztaty by padły, ale z tego co widzę mają się całkiem nieźle, a kolejne maszyny czekają w kolejce na różne naprawy.

          • Jasiek zgadza się, kupujesz nowe to masz jakąś tam gwarancję. Dla mnie i tak się nie opłaca nowych 125, zwyczajnie zbyt drogie są. Z używkami zawsze jest ryzyko, ale wiesz trzeba na chłodno do tematu podejść i się nie napalać. Chociaż ja generalnie się napaliłem właśnie i miałem troszkę szczęścia, w sumie to szczęście to już 15 lat trwa (w sensie z używkami). Ty masz trochę okrojoną rzeczywistość, bo masz trochę bojaźliwe nastawienie, dużo znam sprzętów z przed epoki i nic złego się nie dzieje, a nie są prowadzone one po aptekarsku. Dla mnie najważniejsze jest jedno, ma to jeżdzić, wygląd gra drugorzędną rolę. To że ogarniam serwis i jakieś tam czynności to właśnie przez te ceny serwisów, co też zaprocentowało jakaś wiedzą z dziedziny mechaniki, i z tego co mi wiadomo to trzeba się dobrze postarać, aby silnik zniszczyć, bardziej padnie jakiś osprzęt, więc nic groźnego. Ja to się nie chciałem też skazywać na tą pojemność już więcej, bo nic nie oferowała, wolałem zaryzykować i się przestawić, a że to było tańsze to już druga sprawa. Też zrozumiałem że nie potrzebujesz dużo żeby jeździć tym co chcesz. Ale jeszcze raz, jeżeli nie chcesz więcej to po co to zmieniać, jeździć tym co masz i tyle, to ty jesteś kierowca i wybór jest zawsze Twój. Ale jeśli myślisz o zmianie bo gdzieś to Cię jednak kłuje że jest to małe i wolne, to ja radzę zaryzykować. Your life your decisions.

          • @Sa, nie rozumiem wywodu na temat 125, ja tylko wspomniałem, że części i serwis kosztują, niezależnie od pojemności. Mechanik naprawia motocykl, bo tak zarabia na życie i tak jak wycenia swoją pracę, takich pieniędzy za wykonaną naprawę oczekuje. Im większy serwis i im więcej dodatkowych pracowników obsługi klienta, tym stawka za roboczogodzinę idzie w górę. Motocykle niezależnie od pojemności do zdecydowanie drogie hobby, ale trzeba mieć jakieś zabawki, nawet jak trochę kosztują 🙂

          • Choć pewnie Ameryki nie odkryłem, to kiedyś sobie wymyśliłem takie porównanie.
            Czym się różni chłopiec od mężczyzny?
            Tylko kosztem zabawki 🙂

          • Wojtek to ja dzieciak jestem dalej. Moje zabawki kosztują mniej niż jakbym mial 21 lat.

          • Czyli zasobność portfela definiuje mężczyznę ? o_O

Zostaw komentarz

Twój adres email nie będzie publikowany

Możesz używać tagów HTML i następujących atrybutów: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>